Jak uregulować kontakt rodzica z dzieckiem – czy idealny sposób istnieje?

Tytuł tego wpisu nie jest przypadkowy. Wiele par/związków/małżeństw z dzieckiem/dziećmi w momencie rozstania staje przed pytaniem, z kim dziecko/dzieci zostaje/zostają i jak będą wyglądały spotkania dziecka/dzieci z drugim rodzicem. Ludzie zaczynają przeszukiwać fora internetowe, a tam zwykle natykają się na opowieści rozczarowanych, rozgoryczonych rodziców skarżących się na „obowiązujący ich” model kontaktów, w tym nierzadko na problem alienacji rodzicielskiej (zgodnie z zasadą, że nie widzimy potrzeby pisania o kwitnącej wokół nas łące, gdy inni piszą o pożarze lasu).

Nie tylko wyrok rozwodowy

Dzieci nie zawsze rodzą się w związkach małżeńskich. Dzieci przychodzą na świat także w związkach nieformalnych, ba, życie uczy, że także ludzie, którzy nie byli nawet w nieformalnych związkach, mają dzieci. Bez względu na to, czy dziecko urodziło się w związku małżeńskim, czy też nie, jego rodzic ma prawo i obowiązek utrzymywać kontakty z potomkiem.

Oczywiście jeśli oboje rodzice – mimo rozstania – mają dobrą relację (co naprawdę się zdarza!), nie potrzebują żadnego „papierka z okrągłą pieczęcią”, by ustalić sposób funkcjonowania po rozstaniu (wszakże nawet w wyroku rozwodowym sąd nie musi „sztywno” regulować kontaktów). W takiej sytuacji rodzice samodzielnie ustalają kontakty, a potem je „realizują”.

Porozumienie rodzicielskie

Czasem rodzice decydują się na zawarcie porozumienia rodzicielskiego, w którym – mniej lub bardziej szczegółowo – regulują sferę funkcjonowania po rozstaniu związaną z tym, że mają wspólne dziecko/dzieci. W porozumieniu można ustalić, że każdy z rodziców będzie miał prawo „nieograniczonych kontaktów osobistych” (pozostawiając praktyczne aspekty realizacji tegoż „zapisu” życiu), można też precyzyjnie opisać terminy spotkań (ustalając czas spotkań w dni robocze, w weekendy, w wakacje letnie i zimowe, w święta, w urodziny itp.). W porozumieniu rodzicielskim można także wprowadzić system opieki naprzemiennej – przy czym w Polsce zazwyczaj praktykuje się model, w którym dziecko przez określony czas przebywa z jednym rodzicem, a następnie przez określony czas – z drugim rodzicem (te okresy nie muszą być równe, następują natomiast naprzemiennie); w innych krajach praktykowany jest także inny model – tzn. dziecko stale mieszka w jednym miejscu, natomiast to rodzice na „swój” czas wprowadzają się do dziecka (czyli każdy rodzic ma swoje lokum, ale kontakty są realizowane w trzecim lokum – tym „dziecięcym”).

Porozumienie rodzicielskie może zostać przedłożone Sądowi prowadzącemu sprawę o rozwód (Sąd po weryfikacji zgodności porozumienia z dobrem dziecka, powstrzymuje się od „samodzielnego” orzekania w tych kwestiach, które są przedmiotem porozumienia). Może także zostać przedstawione Sądowi rodzinnemu (opiekuńczemu), do którego jeden z rodziców wniósł sprawę związaną z uregulowaniem kontaktów (porozumienie może być np. zawarte w toku mediacji w takiej sprawie).

Kiedy rodzice nie mogą się porozumieć odnośnie kontaktów z dziećmi

Oczywiście zdarza się także, że rodzice absolutnie nie są w stanie osiągnąć konsensusu w zakresie uregulowania kontaktów. W takiej sytuacji uregulowanie kontaktów będzie rolą Sądu – w przypadku rozwodu Sąd (rozwodowy) zrobi to w wyroku rozwodowym, w innych przypadkach Sąd (rodzinny/opiekuńczy) zrobi to w postanowieniu o ustaleniu kontaktów/zmianie kontaktów. Sąd – po przeprowadzeniu postępowania dowodowego (np. po przesłuchaniu samych rodziców, a czasem i wysłuchaniu dziecka/dzieci, po przesłuchaniu świadków, po przeprowadzeniu wywiadu kuratorskiego, po zasięgnięciu opinii psychologa/psychiatry czy Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów – OZSS) – „sztywno” ustali daty i godziny kontaktów.

Opieka naprzemienna

Żyjemy w czasach, w których nie ma jednego modelu rodziny. Ile rodzin, tyle sposobów życia. Żyjemy w czasach, w których ojcowie (tak, tu świadomie piszę o ojcach, choć staram się być bardzo ostrożna w odwoływaniu się do płci) stali się aktywnymi uczestnikami życia dzieci we wszystkich jego aspektach. To też oznacza, że ci „zaangażowani” ojcowie nierzadko nie chcą poprzestać na wypełnianiu roli „rodzica na godziny”. Z drugiej strony także kobiety nie chcą być wtłaczane w rolę „wiecznej strażniczki domowego ogniska”, która ma się skupić w 100% na wychowaniu dziecka/dzieci i stłumić własne potrzeby.

W takich momentach rozstające się osoby – poszukując idealnego modelu funkcjonowania – trafiają nierzadko na publikacje gloryfikujące opiekę naprzemienną.

Nie jest moim zadaniem czy celem obrzydzanie komukolwiek tegoż modelu. Wiem, że on naprawdę może dobrze funkcjonować z korzyścią i dla dziecka/dzieci, i dla rodziców. Chcę jednak zaznaczyć, że przyjęcie przez rodziców, że to nie jest model dla nich, nie musi oznaczać, że są złymi rodzicami!

Model opieki naprzemiennej – ze swej istoty – wymaga spełnienia pewnych określonych warunków. Abstrahując od tego, że rodzice dziecka/dzieci muszą umieć współpracować (muszą chociażby umieć przekazywać sobie istotne informacje dotyczące dziecka, np. te dotyczące obowiązków szkolnych, zajęć pozalekcyjnych), trzeba mieć przede wszystkim na uwadze, że taki model „nie sprawdzi się”, gdy rodzice mieszkają w znacznej odległości od siebie (dziecko nie może wszakże tydzień chodzić do szkoły w Gdańsku, a kolejny tydzień uczęszczać na zajęcia w Zakopanem). Rodzice muszą także mieć świadomość, że każde z nich, prędzej czy później, może wejść w nowy związek – w tym nowym związku może być już dziecko, rodzic może mieć też dziecko z nowym partnerem/partnerką. Tym samym opieka naprzemienna staje się rzeczywistością znacznie szerszego kręgu osób, a na to nakładają się emocje dziecka konfrontowanego z nową w jego życiu sytuacją.

Rodzic weekendowy

W kontekście tego, co wyżej napisałam, chcę więc „zdjąć klątwę” z modelu „sztywnych” kontaktów, które zazwyczaj opiera się na systemie dwóch weekendów + jednego spotkania w dni „robocze”. Ten model – wbrew temu, co się może wydawać – wcale nie jest dysfunkcyjny. Abstrahując, że jest to często model wymuszony okolicznościami (bo rodzice żyją w dwóch oddalonych geograficznie miejscach), przede wszystkim podkreślić należy, że jest to model, w którym dziecko/dzieci także może/mogą prawidłowo się rozwijać (emocjonalnie, psycho-społecznie itd.), mając silną więź z każdym z rodziców.

„Sukces” tego modelu zależy w dużej mierze od tego, czy to oboje rodzice staną na wysokości zadania, które życie przed nimi postawiło. Ten model „nie sprawdzi” się, gdy którykolwiek z rodziców będzie próbował zaszczepić u dziecka niechęć do drugiego rodzica. Trzeba pamiętać, że to, że ktoś nie był „dobrym” małżonkiem/partnerem, nie oznacza, że nie będzie „dobrym” rodzicem. Dziecko ma prawo samo „zweryfikować” drugiego rodzica. Stety-Niestety rodzicielstwo konfrontuje nas z tym, że my sami także kiedyś „zauroczyliśmy” się tę drugą osobą. Aczkolwiek rozstanie często uwypukla nam wady, a nie zalety byłego partnera/partnerki/małżonka/małżonki, dziecko ma prawo spojrzeć na każdego z rodziców swoimi oczami, w każdym z nich odnaleźć partnera.

Oczywiście to nie oznacza, że rodzic ma się biernie przyglądać rzeczywistym błędom popełnianym przez drugiego rodzica. Każdy z nas popełnia błędy. Należy więc mówić o tym, że coś nas niepokoi/bulwersuje, ale ten komunikat musi być adresowany do drugiego rodzica – dziecko nie może tu pełnić funkcji nawet li tylko posłańca.

Co więcej, bardzo ważne jest to, żeby mieć świadomość, że nawet „sztywno” uregulowane kontakty nie mogą być narzędziem dominacji i odgrywania się na drugim rodzicu. Oczywiście, nie chodzi o to, by akceptować/ignorować to, że rodzic odwołuje piąte z rzędu spotkanie, chodzi „tylko” o to, by zrozumieć, że czasem naprawdę obowiązki zawodowe czy nawet potrzeba pobycia ze sobą sam na sam nie pozwalają na spotkanie w „narzuconą orzeczeniem” środę i że można – „bez utraty korony na głowie”– wyrazić aprobatę dla przesunięcia spotkania na czwartek.

Idealny model kontaktów z dzieckiem nie istnieje

Podsumowując, celem tego wpisu absolutnie nie jest przesądzenie, że istnieje jeden, uniwersalny model ustalenia kontaktów rodziców z dziećmi. Jest nim pokazanie, że takiego uniwersalnego modelu być nie może. To Ty/Wy – jako rodzic/jako rodzice – musisz/musicie wybrać model, który będzie najbardziej zgodny z dobrem Twojego/Twoich/Waszego/Waszych dziecka/dzieci, model, który pozwoli dziecku/dzieciom zbudować jak najlepszą więź z każdym z Was. Raz będzie to model opieki naprzemiennej, innym razem model kontaktów sztywnych, a jeszcze innym razem model kontaktów ustalanych na bieżąco. To że w przypadku przyjaciółki/przyjaciela doszło do ustalenia opieki naprzemiennej nie musi oznaczać, że taki model będzie idealny w Waszym przypadku. Nawet w przypadku funkcjonujących związków/małżeństw nie zawsze ludzie są w pełni zgodni, nie zawsze partnerzy/małżonkowie akceptują wszystkie cechy drugiego człowieka – ba, nawet w takich związkach dzieci mają zastrzeżenia co do pewnych cech/zachowań rodzica; nie jest to jednakże powód do wiecznej wojny domowej. Były partner/mąż / Była partnerka/żona nie musi być ideałem w oczach drugiego rodzica, dla dziecka pozostaje jednak rodzicem, a wzajemna relacja będzie oddziaływać na dalsze życie, w tym zwłaszcza na sposób budowania relacji z innymi ludźmi.

Jeżeli potrzebujesz ustalić kontakty z dzieckiem i potrzebujesz wsparcia adwokata w tej materii, pomogę Ci. Skontaktuj się ze mną.